Wspaniała piątka na Ledro :D

Niedawno wróciłam z Drużynowych Mistrzostw Europy . Reprezentowałam Polskę razem z Damianem Kosmalskim, Wiktorią Gołębiowską, Wiktorem Kamińskim, Piotrkiem Malinowskim. Trenerami byli Mirek Laskowski i Karol Jączkowski, którzy świetnie wszystko zorganizowali. Najpierw odbyło się zgrupowanie w Charzykowach. Trenowaliśmy 5 dni i uważam, że bardzo nam to pomogło. Nauczyliśmy się wielu pomocnych rzeczy, które na regatach nie raz wykorzystywaliśmy. Na treningach towarzyszyli nam: moja siostra Basia, Weronika Janowska i Mateusz Kruczyński z Opti a pod koniec zgrupowania dołączył Bartek Wałczyk. Oprócz pracowitych godzin na wodzie spędziliśmy wspaniale czas na lądzie. Myślę, że przez ten czas kiedy bawiliśmy się w chowanego, graliśmy w rugby, biorąc udział w karaoke czy po prostu rozmawiając bardzo się ze sobą zżyliśmy, co niezmiernie pomagało nam na wodzie.
Podróż minęła nam dość szybko i wesoło. Śpiąc, wygłupiając się i dokarmiając wróble nawet nie zorientowaliśmy się, że dojechaliśmy.
Słyszałam, że Ledro jest piękne, ale nie spodziewałam się, że aż tak! Nieduże jeziorko z niesamowicie czystą wodą położone dość wysoko w górach.
Zarezerwowaliśmy łódki i ponton poczym pojechaliśmy do hotelu. Zostaliśmy zakwaterowani w dość dobrym miejscu. Zdążyliśmy się rozpakować i odświeżyć przed treningiem. Okazało się, że schodzimy wraz z Hiszpanami. Krótka rozgrzewka, następnie start z bramy i halsówka na ponton i tak w kółko. Szczerze mówiąc „jechaliśmy” Hiszpanów jak chcieliśmy :D Tego dnia zdążyliśmy się jeszcze wykąpać w jeziorze, przejść paradą, zjeść kolację i położyć się spać.
Następnego dnia czekała na nas odprawa z sędziami i wyścigi. Po sprawdzeniu rozpiski szybkie zrobienie łódek i ostatnie wzkazówki od trenera.
Pierwszy wyścig lekki stres ale rownież determinacja. Wyścig z Wielką Brytanią. Po starcie było ciężko ale na mecie wygrana. Podobnie z Izraelem. Włosi, na trójce przegrywamy 3:0, było ciężko ale wygraliśmy dzięki zachowaniu zimnej krwi i trzeźwemu myśleniu. Następna Turcja. Po starcie 4:0 tak samo na jedynce. Wiktoria dostała za zadanie spowolnić rywali co zrobiła koncertowo. Bez najmniejszego problemu woziła czterech Turków jak chciała. Słowenia nasz pierwszy przegrany mecz. Minimalnie, ale przegrany. Odprawa z trenerami, omówienie błędów i szybki powrót do formy. Ostatni wyścig tego dnia z Grecją wygrany! Tego dnia późno zeszliśmy z wody, więc zaraz po przyjeździe do hotelu, zjedzeniu pysznej kolacji położyliśmy się spać.
Drugi dzień. Znowu odprawa z sędziami, przygotowanie łódek i rozmowa z trenerami. Wyścigi wygrywane jeden po drugim. FRA, SZWE, FIN i NED. Porażka z Niemcami, ale szybka motywacja i kolejne zwycięstwa z Rosją, Belgią i trudny wyścig z Hiszpanią oczywiście również wygrany. W sumie weszliśmy do ósemki z pierwszego miejsca! Pełni optymizmu i energii namówiliśmy trenera na lody w Rivie. Udany dzień na wodzie jak i na lądzie.
Trzeci dzień, dużo stresu. Staraliśmy się nad nimi panować ale nie do końca nam się to udawało. Pierwszy przegrany wyścig, potem drugi i trzeci, mała kłótnia, dziwne i niezrozumiałe kary dla nas. Załamaliśmy się. Nikt nie chciał płynąć kolejnego wyścigu. Po odprawie z trenerem wpuściliśmy naszego „Jocker’a” (Maliniaka). Kolejne przegrane. Z powrotem weszłam ja. Nie mieliśmy nic do stracenia. Mniej stresu i od razu wygrana z Holendrami, lecz przegrana z Niemcami i koniec wyścigów. Spadliśmy na miejsce 6. Niedużo brakowało nam do pierwszej czwórki. Wystarczyło wygrać z Rosją. No trudno. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Aby się odstresować poszliśmy na karuzelę, na lody i pojechliśmy do hotelu,żeby mieć siłę na dalsze wyścigi.
Czwarty dzień. Finały. Sędziowie zmienili trochę format regat. Ścigaliśmy się od zera 1-4, 5-9 i dalej. Dwie przegrane ze Szwecją i Niemcami ( znowu!) i dwie wygrane z Holandią i Włochami. Ostatni wyścig z miejscowymi był naprawdę emocjonujący. ITA prowadzi 3:0 tuż przed końcem wyścigu. Ich trzeci zawodnik (Włoch w goglach) przekroczył linie mety, poczym Kosmal złapał go na karę a on ją przyjął i przepłynął drugi raz linię. Dzięki Włochowi w goglach wygraliśmy ten mecz oraz zajęliśmy 6 miejsce ogólnie!
Tego dnia również pojechaliśmy na karuzelę. Mieliśmy też wybrać się do Rivy na fajerwerki, ale niestety padał deszcz i z naszej wyprawy nici. Chociaż nasze plany się nie powiodły i tak spędziliśmy miło czas grając w karty, mafię i wspólnie żartując.
Następnego dnia zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy w podróż powrotną (niestety bez Wiktora, który pojechał z rodzicami). Droga była dość ciężka. Staliśmy w korku przed Monachium ok . 2 godzin.Reszta drogi minęła dużo szybciej i w Chojnicach byliśmy ok 5 nad ranem.
Podsumowując, wyjazd bardzo mi się podobał. Na pewno bardzo polubiłam się z resztą drużyny. Trenerzy i pani Lucyna (żona trenera Mirka) o wszystko zadbali i wszystko świetnie zorganizowali. Ledro jest piękne i mam nadzieję jeszcze tam wrócić :D
PS
Zdjęcia wkrótce !

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*