Garda – podsumowanie
Regaty z Księgi Guinessa – zakończone. Pora na podsumowanie. Za nami 4 dni zmagań na wodzie. Lidka i Magda opisały już swoje wrażenia. Teraz ja opowiem o swoich. Garda to przepiękne jezioro. Na pewno najpiękniejsze, na którym pływałam. Warunki wiatrowe okazały się dla mnie, jak i dla reszty Polaków za trudne. Zbyt mała waga, brak doświadczenia i niestety umiejętności, skutkowały miejscom w trzeciej i czwartej setce. Ja ze swojego startu nie jestem zadowolona. Mówi się, miłe złego początki i tak było w moim wypadku. Po pierwszym dniu regat nawet niezłe miejsce bliskie 200. Dobry wyścig – 17 miejsce. Drugi dzień to dwa wyścigi , znów miejsce w dwudziestce i wtopa. Sobota silnowiatrowa i walka o życie. Dobry start w pierwszym wyścigu, niezłe miejsce (w 30) na jedynce i nur, wylewanie wody i strata kolejnych 30 miejsc. Dwa kolejne wyścigi – katastrofa. Nie byłam w stanie wybalastować łódki, choć bardzo się starałam (38 kilo to za mało, trzeba przytyć). Ostatni dzień to pływanie w brązowej grupie, choć niedużo brakowało do srebrnej. Już podczas pierwszego startu zakończonego „generałem” byłam za wysoko i tata z pontonu groził mi palcem. Postanowiłam jednak zaryzykować dobry start i skończyło się na Bfd. Do końca nie wiedziałam, że mam falstart. W wyścigu przypłynęłam 7 walcząc z Włochem i Niemcem. Na lądzie mama powiedziała mi, że miałam falstart. Prawie płakałam.Trudno. 52 miejsce w brązowej. Za rok będzie lepiej. Moje wrażenie z Gardy w punktach:
1. Za dużo łódek
2. Za duże zamieszanie
3. Pyszne lody
4. Super pizza
5. Przerażający Turcy
6. Grypa żołądkowa (przechorowałam i straciłam jeden dzień)
7. Super sklepy
8. Chcę tu wrócić
9. Wyników nie podaję, bo już znacie – najlepsze zestawienie miejsc Polaków u Lidki na blogu
Deszczowe rozpoczęcie
„Nasza” YKP-owska wyspa
Wodowanie z plaży
Wypływamy