Uzależniona blogerka
Coś w tym jest.Tak przyzwyczaiłam się do zdawania relacji i pisania na blogu , że pierwszą rzeczą , którą robię po przybyciu w jakieś miejsce jest sprawdzanie internetu.Niestety tu na Majorce jest tragicznie. Zdaje się , że żeby móc pisać , będę musiała wydać trochę euro na bywanie w restauracjach i popijając soczek , korzystać z wifi.Tak więc teraz krótka relacja.Jesteśmy tu w składzie gr.B :Maja,Baśka(moja osobista siostra),Borys,Jasiek i Tytus z YKP.Grupa A :Ola , Aga , Marta i ja z YKP , Karolina z Chkz-tu,Wera z Opti,Mikuś i Lemur z YKP Gdynia.Mam nadzieję , że nikogo nie pominęłam.Dziś przygotowywaliśmy sprzęt: łódki i pontony , rozpakowywaliśmy się i trochę pospacerowaliśmy. Są z nami mama i siostra Borysa. To dobrze. Nie ma to jak kobieta czuwająca nad wszystkim.Nie mówię , że trener Przemek żle gotuje , albo ,że z nim głodujemy. Skądże znowu.Sądząc po składzie ekipy powinnam należeć do tych ” bardziej ogarniętych”. Teraz , gdy nie ma z nami Ewy Romaniuk , najbardziej doświadczonej z YKP-u, mogę wślizgnąć się do „starszej” grupy.No i nie będę ostatnia na pakowaniu i rozpakowywaniu.Prognozy nadal są złe.Bardzo silny wiatr i zimno do końca tygodnia.Z drugiej strony mam nadzieję , że jednak uda nam się zejść na wodę.W Polsce nie mamy za wielu okazji by pływać na silnym wietrze.Więc do boju. Jutro zaczynamy rozruchem o 8.00.