Trenujemy
Czwartek-kolejny dzień treningów przy pięknej pogodzie.Warunki na wodzie -super.W poniedziałek i wtorek wiało ok.3-4 bf.Trenowaliśmy ponad 4 godziny.Poniedziałek był zdecydowanie moim dniem.Wywieszona w balaście objeżdżałam nawet Szymona.Miałam ogromną satyswakcję.Zobaczyłam , że wszystko jest możliwe.We wtorek super dzień miała Marta.Wszystko jej wychodziło.W ogóle trener mówi , że cała grupa robi duże postępy.Chwali Stasia i Maję.Coraz lepiej radzi sobie Michał Krasodomski(już pamiętam) ,nie odstaje od grupy B ,choć ma tylko 9 lat.W środę wiatr był już słabszy.Gdy przyszliśmy do portu nie wiało zupełne nic , więc poszliśmy na plażę.Jednak ok.13 wiatr przyszedł i mogliśmy poćwiczyć zwroty.Przy płaskiej wodzie zwroty wychodzą mi bardzo dobrze ,ale przy fali jeszcze się gubię.Widać , że jestem jeziorowcem.Trening kończyliśmy dobrze po 18. Uciekaliśmy z wody przed nadchodzącą mgłą.Wieczorami zwykle biegamy.Trener Przemek jest fanem biegania.Ja niestety nie.Wcześniej nie zauważyłam ,że mam takie braki kondycyjne.Cóż trzeba wziąć się do roboty.Od kilku dni namawiamy trenera na wyprawę do centrum handlowego Porto Pi .Na razie bezskutecznie.Nic tylko bieganie i bieganie.Trener zupełnie nie rozumie kobiet. Przecież musimy kupić sobie coś w Hiszpanii!!!!!
„PORTO PI” – w wolnym tłumaczeniu ” pójdziemy na plaże…pobiegać:)czyż nie było przyjemniej?