Miarczyński czy Myszka
Wczoraj na facebooku i w telewizji usłyszałam o konflikcie między naszymi najlepszymi deskarzami. Jako, że jest to blog żeglarski postanowiłam wyrazić też swoje zdanie -dwunastoletniej optimistki. Trochę poczytałam, odgrzebałam kilka artykułów i według mnie sprawa wygląda tak. Żeglarze, trenerzy i działacze uzgodnili zasady kwalifikacji olimpijskich.Mimo,że nie były one sprawiedliwe od samego początku, gdyż w regatach przedolimpijskich(jednej z trzech eliminacji) mógł brać udział tylko jeden reprezentant Polski(był to akurat Miarczyński). Startując w tych regatach złapał tyle punktów, że Myszka nie miał szans nadrobić straty punktowej, nawet przy bardzo dobrym starcie na mistrzostwach świata.To trochę tak jakby w naszych eliminacjach(do MS i ME), do regat w Pucku i Gdyni dopuścić tylko przedstawicieli klubów znad morza(swoją drogą Panie Prezydencie to świetny pomysł). Problem polega na tym, że zasady eliminacji zostały zaakceptowane przez wszystkich, a zasad nie zmienia się w trakcie gry. Myszka mimo, że jest wicemistrzem świata nie pojedzie na Olimpiadę. Niesprawiedliwe – może. PKOl wspomina o możliwości dogrywki.Zawodnicy się denerwują. Nie dziwię się. Też chciałabym wiedzieć: jadę czy nie, na najważniejszą imprezę życia.Mam nadzieję, że sprawa nie skończy się w sądzie.Nie o taki rozgłos żeglarstwa nam chodzi.A zmieniając temat, moja relacja ze spotkania z BARDZO WAŻNYMI OSOBAMI tuż tuż.
Przemysław Miarczyński
Piotr Myszka