Dramatu ciąg dalszy
Dzisiaj jak zwykle o 10:40 w porcie. Na rozruchu była flauta, ale później rozwiało się do 5 bf. Mieliśmy problem z przygotowaniem żagli, ponieważ wiatr je zwiewał. Potem chwilka na przebranie. Przed zejściem na wodę mieliśmy odprawę z trenerem Zizim o balastowaniu. Najpierw do łódki weszła Olcia, a potem Lemur. Po odprawie zeszliśmy na wodę. Na początku starszaki. Jak to określiłam byliśmy królikami doświadczalnymi. Gdyby wiało za dużo młodsi by nie zeszli. Moim zdaniem wiało bardzo dużo, ale trenerzy uznali, że nie na tyle , żeby młodzi nie dali sobie rady. Najpierw popłynęliśmy pełny. Tym razem nie zrobiłam gleby Za to Marta zrobiła dwie , a Mikołaj jedną. Na starcie Mikuś wykazał się ogromnął determinacją, ponieważ chociaż wypadł z łódki i tak łapał czas. W wyścigach ogólnie nie szło mi najlepiej. Najważniejsze, że nie zawsze byłam ostatnia.Ścigaliśmy się po naszej ulubionej trasie, która wygląda jak znaczek na karcie karo. Potem połączyliśmy się z młodymi i popłynęliśmy długie halsówki i tak kroczek po kroczku (w tym przypadku halsówka po halsówce)do portu. Po zejściu z wody jak zawsze wzięliśmy ciepły prysznic. Po powrocie do hotelu zjedliśmy pyszny obiad i nadszedł czas na odprawę. Na szczęście trener Zizi zdecydował się być miły i dzięki temu usłyszałam DWA miłe słowa. Powinnam być zatem zadowolona. Potem jak zawsze każdy miał czas wolny , który ja oczywiście ”marnotrawię” na pisanie.Chyba upomnę się o rabat w tej kafejce.W końcu jestem już stałą klientką.
Agnieszkę Zizi chwalił dziś najbardziej.
Karolina na silnym wietrze jest zdecydowanie najmocniejsza.