Zmęczona , zmęczona, zmęczona
Środa bardzo mokra i ponura. Kiedy przyjechaliśmy do portu czekaliśmy na wiatr. Po chwili trener zadecydował, że jednak schodzimy na wodę i mamy przygotowywać sprzęt. Na początku treningu, kiedy wypływaliśmy z portu wiatru było jak na lekarstwo , więc trener Zizi powiedział, że nas podholuje.Holowanie okazało się porażką,coach znów był niezadowolony. Przejdźmy do treningu. Najpierw popłynęliśmy półwiatrem. Żeby nie było nam zimno trener kazał nam pompować. Potem ćwiczyliśmy halsówkę i pełny. Następnie jak zawsze wyścigi po naszej ulubionej trasie. Udało mi się wygrać jeden wyścig :) Hura hura hura.Na koniec (pewnie przez wszystkich lubiane) drużynówki. Moim zdaniem składy były trochę nierówne.( Pierwszy skład: Ola, Aga, Karolina i Wera Drugi skład: Ja, Lemur, Mikuś i Marta), ale w wyścigach okazało się, że wygraliśmy 2 razy, a oni raz Po powrocie do hotelu zjedliśmy obiadek i poszliśmy biegać. Muszę przyznać, że po 4km i 600m troszkę się zmęczyłam Na dodatek po drodze robiliśmy pompki. Teraz MUSZĘ ODPOCZĄĆ.Jeszcze tylko parę fotek z dzisiejszego dnia.
Prowadzę!!!
Można trochę pobalastować
Lemur leży i nikt go nie żałuje
20 sekund do startu
Nareszcie widać, że jestem na Majorce.