Archiwum dla dnia 2 kwietnia 2012

Matko, jak tu wieje, czyli Garda dzień drugi

Pobudka 7:00 rano, rozruch 7:15, śniadanie 8:00 i do portu. Poranek w porcie minął sennie. Pracowaliśmy przy sprzęcie, wymienialiśmy linki, czekaliśmy na wiatr. Nic nie zapowiadało tego co nadeszło. Powinnam się już przyzwyczaić, że w słoneczny dzień na Gardzie w południe przychodzi ora. Wybiła dwunasta i zaczęło się. Rozwiało się do 5-6 bf i rozpoczęliśmy walkę. Ćwiczyliśmy halsówki, baksztagi i rufy. Póżniej starty z półwiatru i krótkie wyścigi. Potem dołączyli do nas zawodnicy z Opti i ścigaliśmy się z nimi. Pierwsza przypływała zwykle Lidka, a za nią Olcia i Aga na zmianę. Swój dzień miał Fighter (wreszcie warunki na jego wagę). Ja pływałam równo zaraz za czołówką, między 5-7 miejscem. N...

czytaj więcej